WDiC Zimowe klimaty
Kolejny post w ramach Wspólne dzierganie i czytanie.
Koniec wakacji, od poniedziałku pracuję na pełen etat. Do domu wróciłam samolotem. Lot trwał krócej niż podróż busikiem na lotnisko ;-). Po odprawie zawsze udaję się do sklepu z książkami i gazetami. Wtedy najczęściej wybieram książki po okładce lub autora którego znam. Tym razem wybrałam dwie książki, jedna z nich to Zimowe dzieci - Jennifer McMahon.
Zimowe dzieci to powieść z pogranicza horroru, dramatu obyczajowego i thrillera. Przeszłość splata się z teraźniejszością, wybory dokonane sto lat temu mają poważne konsekwencje w przyszłości.
Przeczytałam kilkanaście stron i wsiąkłam. Gdy nie to, że mam czas na czytanie tylko przed spaniem to pewnie już by było po książce. 397 stron to niewiele, zwłaszcza, że książkę czyta się bardzo przyjemnie. Jest tylko jedno ale. Książka za bardzo działa na moją wybujałą wyobraźnię i potem boję się być sama w domu. Pierwszego wieczoru musiałam zapalić światło w jednym z pokoi, bo bałam się zasnąć.
Na drutach robótka typowo zimowa. Rozpoczęłam ją przed wakacjami, teraz mam możliwość skończyć, gdyż nic i nikt mnie nie rozprasza w trakcie przerabiania wzoru. Przy następnym projekcie tego typu muszę zwrócić większą uwagę na równe natężenie włóczki.
Koniec wakacji, od poniedziałku pracuję na pełen etat. Do domu wróciłam samolotem. Lot trwał krócej niż podróż busikiem na lotnisko ;-). Po odprawie zawsze udaję się do sklepu z książkami i gazetami. Wtedy najczęściej wybieram książki po okładce lub autora którego znam. Tym razem wybrałam dwie książki, jedna z nich to Zimowe dzieci - Jennifer McMahon.
Zimowe dzieci to powieść z pogranicza horroru, dramatu obyczajowego i thrillera. Przeszłość splata się z teraźniejszością, wybory dokonane sto lat temu mają poważne konsekwencje w przyszłości.
Przeczytałam kilkanaście stron i wsiąkłam. Gdy nie to, że mam czas na czytanie tylko przed spaniem to pewnie już by było po książce. 397 stron to niewiele, zwłaszcza, że książkę czyta się bardzo przyjemnie. Jest tylko jedno ale. Książka za bardzo działa na moją wybujałą wyobraźnię i potem boję się być sama w domu. Pierwszego wieczoru musiałam zapalić światło w jednym z pokoi, bo bałam się zasnąć.
Na drutach robótka typowo zimowa. Rozpoczęłam ją przed wakacjami, teraz mam możliwość skończyć, gdyż nic i nikt mnie nie rozprasza w trakcie przerabiania wzoru. Przy następnym projekcie tego typu muszę zwrócić większą uwagę na równe natężenie włóczki.
Chyba bym nie mogła czytać takiej książki, brrr. Robótka wygląda zachęcająco. Jak po skończeniu namoczysz, to powinno trochę się wyrównać.
OdpowiedzUsuńRobótka prześliczna, chociaż pogoda wybitnie nie sprzyja. :)
OdpowiedzUsuńJa nawet bez książek się boję, więc nie próbuję czytać.
Pozdrawiam!
Makneta dziękuje za radę. Po skończeniu robótki nie planowałam z nią nic robić, będzie to ozdoba. Jednak skorzystam z Twojej rady, bo nierówności są znaczące.
OdpowiedzUsuńKsiążka sama w sobie nie jest straszna, do mojej wyobraźni przemawia *budzenie* zmarłych oraz fakt, że jestem sama w dużym domu i może ktoś za oknem stoi. Wiem dziecinne, jednak filmy i książki z dreszczykiem nie dla mnie na wieczorną porę.
Oj, mam to samo. Też zdarza mi się wsiąknąć w książkę tak, że potem boję się zasnąć. Dlatego staram się nie czytać strasznych książek przed snem, choć bardzo je lubię :)
OdpowiedzUsuńZimowa robótka wygląda super!
Pozdrawiam
Taka książka to zdecydowanie nie na moje nerwy:) Robótka zapowiada się pięknie!
OdpowiedzUsuńTaka robótka wymaga spokoju i skupienia. Przynajmniej u mnie. Powodzenia.
OdpowiedzUsuńRobótkowo zimą zapachniało, bardzo to miłe w takie upały! A straszne historie uwielbiam, więc tytuł sobie zapamiętuję.
OdpowiedzUsuńZimowa ozdoba zapowiada się ciekawie, czekam na całość. O "Zimowych dzieciach" już kilka osób wspominało na WDIC, więc trzeba będzie po nie sięgnąć.
OdpowiedzUsuń