Czas na turbo doładowaniu...

Nawet się nie obejrzałam, a to już koniec stycznia. W moim przypadku czas jest na turbo doładowaniu, dosłownie przelatuje mi przez place. Dni mijają tak szybko, że upływ czasu odliczam w tygodniach. Fakt na początku stycznia moja głowa zajęta była przemeblowaniem części dziennej domu. Nareszcie zamontowali nam zamówioną w listopadzie kozę. Pierwsze styczniowe poniedziałki poświeciłam więc na meblowe zakupy oraz ustawianie rzeczy na półkach. Gdy ustawiłam meble i bibeloty tam gdzie chciałam, zjawili się panowie od podłogi *mieli być za około 2-3 miesiące* i ponownie mam kocioł w strefie dziennej. Jednak jakby nie było, to są pojedyncze dni w całym miesiącu, a co z resztą. Obowiązków mi jakoś nie przybyło, życie rodzinne funkcjonuje według dobrze ustalonego rytmu między szkołą, pracą, zajęciami pozalekcyjnymi oraz czasem wolny. To mimo wszystko, brakuje mi czasu na sztrykowanie. A mam co dziergać. Luki czeka na czapkę a dwie koleżanki na swoje wymarzone sweterki. Cardigan dla mnie jeszcze w częściach.
Chyba muszę poświęcić chwilę na zrobienie listy i wyznaczenie priorytetów, albo będę się bujać z tymi pracami do lata.


 Jedna z rozpoczętych robótek - czapka dla L. Całe szczęście, że zimy nie ma ;-)

Komentarze

  1. Hmmm... Czyżbyście wrócili do Polski, że piszesz, że zimy nie ma?

    Jeśli chodzi o czas, to mam podobnie - obowiązków tyle samo, co zawsze, a jego coraz mniej i nie wiem, czy to on szybciej płynie, czy to ja wolniej wszystko robię. Raczej stawiam na to drugie. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadal mieszkamy w NO, tylko zima nie chce zawitać w nasze okolice. Wieje i pada tylko deszcz. Nawet porządnego przymrozku jeszcze nie było. Pozdrawiam

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny, miło mi będzie jak zostawisz po sobie ślad.

Popularne posty