Na nartach wokół Giljastølsvatnet - trip 5
To była nasza ostatnia wyprawa na narty. Ponownie w nasze ulubione miejsce. Tym razem postanowiliśmy zrobić wycieczkę po zamarzniętym jeziorze.
Po dojechaniu na miejsce okazało się, że na jeziorze byli tylko ratownicy, którzy robili odwierty w lodzie aby sprawdzić jego grubość. Luki spytał się o bezpieczeństwo wchodzenia na lód, to tylko się uśmiechnęli odpowiadając, że jeśli oni jeszcze stoją to my bez problemu...lód miał ponad 40 cm grubości.
Chodzenie po lodzie było niesamowitą przygodą dla chłopców. Niesamowita przestrzeń, cisza i dziwne odgłosy. Odgłosy pękającego lodu.
W pewnym momencie sama zwątpiłam w bezpieczeństwo tej wyprawy, gdy zobaczyłam głębokie szczeliny w lodzie oraz wiele pęknięć.
Lód miał bezpieczną grubość, więc raczej nic nam nie groziło, a trochę dreszczyku emocji dodało całej wyprawie uroku.
Emocjonująca wyprawa :-)
OdpowiedzUsuń